Większość ludzi, których poznaję, chce rozmawiać tylko po to, żeby móc powiedzieć co u nich. Jak się czują, co robią. Malo kogo obchodzi to, co ja mam do powiedzenia. Chcą być słuchani, chcą nadać komunikat i nic więcej.
Ja, ja, ja.
W dni, kiedy nie mam energii, jak dziś, jeszcze bardziej doceniam tych ludzi, bliskich mojemu sercu, ale i dalszych, lecz naprawdę zainteresowanych.
Tych, którzy naprawdę chcą wiedzieć, jak sie czuję i kim jestem.
Tylko nadając komunikaty, bez włączonego odbiornika, nigdy nie zbuduje się trwałej relacji. Nawet powierzchownej relacji. Tak buduje się tylko pomnik swojego własnego ego widzianego w odbiciu cudzych oczu.
Dziękuję światu że spotkałam też tych, którzy pytają i nadstawiają naprawdę uszu.
Jestem dziwna, bo lubię jasne sytuacje. Lubię wiedzieć na czym stoję, kto jest kim w tej grze i o co gra. Lubię, gdy ludzie jasno mówią mi na czym im zależy i czego oczekują - nie udają przyjaciół, nie udają miłości. Jestem dziwna, bo stronię od toksycznych relacji i niszczących sytuacji. Wolę gorzkie słowa od słodkich kłamstw i konkrety od podchodów. Nie lubię, gdy ktoś się mną bawi, kiedy ja traktuję go serio. Boli mnie kłamstwo i złamane obietnice, brak szacunku i strata mojego czasu, za to cenię szczerość.
O tym, co jest nie tak, należy mówić sobie na bieżąco i wprost. Nie czekać, aż się przeleje, bo ze ścieraniem możecie nie nadążyć. Tak umiera miłość. Nie z powodu kłótni, lecz milczenia.